„Pierwsza wizyta w górach to był falstart”

DrugiePodejscie.pl | Portal dający nadzieję

„Pierwsza wizyta w górach to był falstart”

4 sierpnia 2021 Niepełnosprawność 0


1990, rodzice zapisują swoją niepełnosprawną córeczkę na kolonie.
 
Myślą sobie, że zwiedzi kawałek świata, pozna przyjaciół.
 
A tu lipa.
 
Bo dziewczynka nie popędzi za innymi dziećmi.
 
Bo nie umie się wspinać.
 
Bo nogi ją bolą.
 
Ostatecznie czeka na balkonie ośrodka, aż jej rówieśnicy wrócą z wycieczki.
 
 
 
Mniej więcej ten sam czas, młoda kobieta słucha opowieści swoich przyjaciół o wakacyjnych wyprawach.
 
– Też bym tak chciała, ale… – wózek inwalidzki wydaje się jej przeszkodą nie do pokonania.
 
– To nic trudnego, przecież niepełnosprawni pływają na kajakach! – wykrzykuje jej przyjaciółka.
 
I nie tylko mówi. Działa.
 
Niedługo potem nasza bohaterka uczestniczy w spływie kajakowym.
 

Fot. Renata Czerwińska
 
 
 

Zaraz my też będziemy tam

 
Chyba już dawno skończyło się myślenie, że osobom niepełnosprawnym (zwłaszcza ruchowo) zostaje tylko słuchanie piosenek
 
– o bieszczadzkich aniołach,
 
– zagubionej Bukowinie,
 
– Bielicznej ukrytej w trawach,
 
– gniadych koniach u stóp Polańskiej
 
– czy Jaworzynie, co górom się kłania.
 
I że w ogóle ruch to nie dla nich.
 
Jeśli masz mniej sił, szukaj innych sposobów, sprzętu, a przede wszystkim przyjaciół.
 
Grupy, która będzie cię wspierać.
 

Fot. Renata Czerwińska
 
 
 

Jeszcze chwila, jeszcze dwie i znów stanę u stóp raju

 
To prawda, pierwsza wizyta w górach to był falstart.
 
Ale ponownie zakochałam się w nich już jako osoba dorosła, gdzieś tak pomiędzy 2 a 3 operacją.
 
Pojechaliśmy wtedy z przyjaciółmi ze wspólnoty w Pieniny:
 
– młode małżeństwo z małym synkiem (i niewyczerpaną energią),
 
– drugie młode małżeństwo z bratem nastolatkiem i siostrą Edi, która po wakacjach szła do zakonu
 
– i ja.
 
Brat po drodze twierdził, że nie chce chodzić po górach, ale jak je zobaczył, to złapał bakcyla.
 
Siostra nie miała kondycji.
 
A ja chodziłam o kulach.
 
Miałyśmy więc z Edi robić krótkie spacerki i patrzeć sobie na piękne widoki, a cała reszta ferajny zdobywać szczyty (synek w nosidełku oczywiście).
 
Nasz spacerek wolnym krokiem skończył się na Trzech Koronach.
 
W tym mój w sandałach i o kulach (tego akurat nie naśladujcie!).
 
Następnego dnia jechaliśmy po buty do Nowego Targu.
 
I dostałyśmy kilka ważnych lekcji: bo gór trzeba słuchać.
 
Nie ma obowiązku zdobywać każdej góry.
 
Trzeba dzielić siły na wejście i zejście.
 
A jeśli jest burza, to nie grać zucha, tylko uciekać.
 
A pragnienie najlepiej gasi woda mineralna, nie żadne słodkie soki.
 
Obuwie musi być odpowiednie.
 
I pilnowanie się szlaku (zwłaszcza w przypadku osób niedoświadczonych).
 
 
 
Nasza dzielna ekipa poszła więc zdobywać górę Wysoką, a my z Edi w połowie drogi posłusznie stwierdziłyśmy, że jej nie zdobędziemy.
 
Siadłyśmy więc na trawie pod rozłożystym drzewem i nagle… obstąpiło nas stado owiec.
 
Bo trzeba wam wiedzieć, że owce uwielbiają plecaki turystów. Zwłaszcza te pełne kanapek.
 
Edi, jak na przyszłą siostrę zakonną przystało, wzniosła oczy ku niebu i zawołała:

„Panie Boże, jak ja Ci dziękuję! Zawsze chciałam dotknąć żywej owcy!”.
 
 
 

Gdzie oczy poniosą, wędrujemy szlakiem

 
Dzisiaj, kiedy mam endoprotezę biodra, wiem, że mogę dużo więcej.
 
Może nie zaraz w Tatry (chociaż nawet tam są szlaki dla osób na wózkach).
 
Ale malowniczy Beskid Sądecki, Góry Stołowe, Pieniny, Ojców – dlaczego nie?
 
Ciekawy projekt robi też fotograf, Grzegorz Chudzik (www.okiemobiektywu.pl): wyprawy na Koronę Polski, czyli najwyższe szczyty w każdym z województw (kaszubska Wieżyca ma np. tylko 329 m nad poziomem morza, uff 🙂
 
 
 
Jasne, nie zdobędę wszystkiego od razu, muszę szybciej odpocząć.
 
Wiem, że warto wcześniej wzmocnić kondycję, na przykład poprzez leśne wędrówki.
 
Ale przyjemności można sobie dawkować.
 
W końcu kto to widział, żeby zjadać cały tort za jednym zamachem?
 
 
 
A co z kajakarką, o której wspominałam?
 
Dziś już nie pływa kajakiem, ale wiele lat temu w swojej wspólnocie modlitewnej zainicjowała sylwestry. Taneczne.
 
Bo jeśli ktoś ma pasję, to nie ma dla niego żadnych przeszkód.
 

Fot. Renata Czerwińska
 
 
 

Szukam, szukania mi trzeba, czyli gdzie w górach znajdziesz trasy dla osób z niepełnosprawnością ruchową:

 
Tatry Polskie i Słowackie (tak!)
Pieniny
Beskid Żywiecki i Śląski (trasy przejechane na wózku elektrycznym)
• Karkonosze, w tym Szklarska Poręba oraz wyciąg i trasa na Śnieżkę
 
Jeśli nie używasz wózka inwalidzkiego, ale masz problemy z chodzeniem, pomyśl o łagodniejszych stokach, na przykład o Beskidzie Sądeckim czy Ojcowskim Parku Narodowym.
 
A co z Bieszczadami opiewanymi w prawie każdej piosence z nurtu poezji śpiewanej?
 
Tras na wózek jak na razie nie ma, a same szlaki są dość długie.
 
Jednak są tam takie miejsca, z których osoby z niepełnosprawnością też mogą skorzystać.
 
 
 

Zostanie tyle gór, ile udźwignąłem na plecach, czyli jak się przygotować:

 
Oprócz słuchania piosenek zagrzewających do boju dobrze jest jeszcze odrobić konkretne lekcje.
 
RUCH
 
Rehabilitant zalecił ci konkretne ćwiczenia?
 
Świetnie, teraz zostaje tylko regularnie je wykonywać.
 
Nie masz pomysłu na gimnastykę? Na szczęście sporo ćwiczeń rozciągających można zrobić nawet w kuchni, czekając na zagotowanie się wody na herbatę.
 
Jeśli w okolicy masz basen, siłownię zewnętrzną, park, las – wykorzystuj je, ile wlezie.
 
Chodzi o to, aby wzmocnić mięśnie i przygotować je do poważniejszego wysiłku, jakim są górskie wędrówki.
 
 
PRZYGOTOWANIE MAPY
 
W górach i w gęstym lesie zwyczajnie może zabraknąć zasięgu.
 
Albo znaki mogą być tak namalowane, że ich interpretacja może trochę mylić.
 
Dzięki wydrukowanej (albo zakupionej) papierowej mapie możesz być pewny, że trafisz do celu.
 
 
I INNYCH POMOCY NAUKOWYCH, takich jak:
 
buty (wygodne, dobrze trzymające się podłoża, za kostkę),
 
skarpetki,
 
talk (jeśli go zapomniałeś, to w wiejskim sklepiku na pewno mają mąkę ziemniaczaną),
 
coś na głowę,
 
bidon z wodą mineralną,
 
wygodny plecak,
 
specjalne podkładki do kul albo kijki, żeby odciążyć plecy i kolana (zwłaszcza przy schodzeniu),
 
krem z filtrem i preparat na komary.
 
I oczywiście leki, jeśli ich używasz.
 
Ubierz się na cebulkę 🙂
 
 
NAŁADOWANY TELEFON
 
Tak, nawet jeśli zasięg będzie słaby, zabierz telefon i ładowarkę.
 
Jeśli wędrujesz sam, zostaw informację znajomym, gdzie i kiedy się wybierasz.
 
Na szczęście na szlaku jest zwyczaj, by pozdrawiać przechodniów zwyczajowym „Dzień dobry” czy „Cześć”.
 
Gdyby działo się coś niepokojącego, ludzie gór nie zostawią cię bez pomocy.
 
 
DOBRE NASTAWIENIE
 
Pamiętaj, że w górach nic nie musisz nikomu udowadniać.
 
Bez względu na to, czy udało ci się przejść długie trasy, czy też po prostu podziwiałeś widoki u stóp ośrodka wypoczynkowego – to jest twój pobyt w górach.
 
Naciesz się nim.
 
Bo w ciągu roku pozostaną tylko piosenki:
 

Gór mi mało i trzeba mi więcej
 
Żeby przetrwać od zimy do zimy
 
Ktoś mnie skazał na wieczną wędrówkę
 
Po śladach, które sam zostawiłem
 
 
Góry, góry i ciągle mi nie dość
 
Skazanemu na gór dożywocie
 
Świat na dobre mi zbieszczadział
 
Szczyty wolnym mijają mnie krokiem
 
 
 

Autor: Renata Czerwińska

Pisanie szło jej jak burza, literami ozdabiała wszystkie przestrzenie, niekoniecznie do tego przeznaczone. Za to drugie, trzecie albo i czwarte podejścia zaliczała m.in. do pływania, jazdy na rowerze i fotografii. Nauki grania na gitarze na razie nie ma gdzie wcisnąć. https://renataczerwinska.pl/
 
 
 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *