Jak rodzina 2+9 weszła na najwyższą górę?

DrugiePodejscie.pl | Portal dający nadzieję

Jak rodzina 2+9 weszła na najwyższą górę?

24 sierpnia 2021 Małżeństwo i rodzina Podróże 0

Wielka wyprawa na niewielką górę

Wieżyca – 329 metrów nad poziomem morza, najwyższy szczyt na Kaszubach.
 
Jasne, nie trzeba być alpinistą, żeby go zdobyć.
 
Może się jednak okazać, że zanim postawisz tam stopę, będziesz musiał zdobyć kilka innych szczytów…
 

Szczyt sukcesu

Pakując się na wymarzone wakacje (nasze pierwsze!), wiedziałam, że jeżeli tylko uda nam się dojechać na miejsce bez większych przeszkód – to już będzie sukces.
 
Dlaczego?
 
Czy droga była daleka? Niespecjalnie, jakieś 200 km.
 
Czy wiodła przez wysokie góry, leśne ostępy albo morskie głębiny? Nie, w większości płasko i po asfalcie.
 
Czy musieliśmy iść pieszo, a bagaże wieźć na osiołkach? Też nie, nasze dwa auta dały radę.
 

Szczyt organizacji

Więc cóż w tym trudnego?
 
Może to, że samo spakowanie rodziny 2+9 (+1 w brzuchu, już spakowane) + świnka morska to dla mnie duży wyczyn organizacyjny?
 
Pogoda ma być zmienna. Dobrze byłoby mieć i kąpielówki, i deszczówki (choć w deszczu kąpielówki też się sprawdzą).
 
Buty pełne do lasu i sandały nad jezioro (choć właściwie po co komu buty na plaży?), nocnik dla najmłodszych, leki na stałe (koniecznie w lodówce turystycznej) plus leki na wszelki wypadek, poidło dla świnki, piłka plażowa i dmuchany pączek, zabawki do piaskownicy i karty do gry, gdyby padał deszcz.
 
Minimalizm to świetna idea, popieram całym sercem.
 
Może to, że większość naszych dzieci ma chorobę lokomocyjną i trzeba się liczyć z awaryjnym przystankiem w najmniej dogodnym momencie?
 
A może to, że jestem nie-dzielnym kierowcą i każda dłuższa trasa, szczególnie nowa, jest dla mnie wyzwaniem?
 
Albo emocje, które towarzyszą samemu wsiadaniu do auta i negocjacjom, kto z przodu, kto z tyłu, z kim i obok kogo?
 
Pewnie wszystko po trochu.
 

Szczyt szczęścia

Dotarliśmy w przewidywanym czasie, w doskonałych warunkach drogowych (których się nie spodziewaliśmy) i pogodowych (których się spodziewaliśmy).
 
Na miejscu – wspaniale.
 
W kaszubskiej chacie czujemy się świetnie, a przy ogromnym stole jest nam nawet wygodniej niż w domu.
 
Sąsiaduje z nami tylko las, dzieci grają w badmintona, bawią się na podwórku, karmią kozy, świnie, królika i kury; skoro świt w pidżamie biegną po świeże jajka.
 
Sielanka!
 

Szczyt cierpliwości

Postanawiamy pozwiedzać okolicę. Już przed wyjazdem przeczytałam sobie to i owo o okolicznych atrakcjach.
 
Wybieramy wejście na Wieżycę.
 
W górach nie mamy żadnego rodzinnego doświadczenia, nie licząc wizyty u przyjaciółki w Beskidach.
 
Nie szkodzi – Wieżyca nie wzbudza dreszczyku emocji.
 
W końcu to wzgórze, na które można wjechać z dziecięcym wózkiem, drepcząc kilkanaście minut szerokim traktem wprost z wygodnego strzeżonego parkingu, na który – jak czytałam – łatwo dojechać.
 
Ruszamy po śniadaniu. W GPS wpisujemy cel podróży… i w drogę!
 
Yyyy… nie tak szybko jednak – drogi są kręte, a trasa – wg GPS – pokrętna.
 
Co chwilę tracimy zasięg, po czym GPS wyznacza nam trasę od nowa, ale już jakby inną.
 
Przewidywany czas podróży ciągle bez zmian, mimo upływu realnego czasu!
 
Gdzież te papierowe, nie zmieniające się co chwilę mapy! Nadrabiam miną, ale tak naprawdę tracę nastrój.
 
Awaryjny przystanek: choroba lokomocyjna. Czyszczenie fotelika, przebieranie.
 
Nie ma jednak tego złego – akurat zatrzymujemy się w malowniczym punkcie nad jeziorem, z tarasem widokowym na pasmo morenowych wzgórz.
 
W lepszych humorach jedziemy dalej, za chwilę powinniśmy być na miejscu. Chwila dłuży się w nieskończoność i kilometrów – przewidywanych – nie ubywa.
 
Z asfaltu zjeżdżamy w leśne drogi, momentami strome i kręte, których, jak sobie wyobrażam, nie powstydziłby się Tatrzański Park Narodowy.
 
Wreszcie jest! Leśny parking.
 
Jak się okazuje po chwili – nie ten, którego szukamy.
 
Dzieci zaczynają się niecierpliwić, a pogoda się zmienia – robi się szaro i zaczyna padać. Deszcz nam niestraszny, mamy deszczówki, ale nie mamy szlaku!
 
Po parkingu krąży jeszcze kilku turystów, którzy też wyglądają na zagubionych.
 

Szczyt wszystkiego

Pada coraz bardziej, liczymy, że zaraz się przejaśni – do wejścia na szlak brakuje nam zaledwie dwóch kilometrów.
 
Szukamy dalej. Znów asfalt, droga krajowa. Deszcz jednak trochę straszny, bo nagle przechodzi w prawdziwa ulewę. Wycieraczki nie nadążają.
 
Przez zalane wodą szyby nie dostrzegamy drogowskazu z informacją: Wieżyca – 500 m.
 
Po kolejnym kwadransie kluczenia w tę i z powrotem zamiast u stóp Wieżycy lądujemy na pustym placyku w kaszubskiej wsi, z ponurymi minami.
 
Siedzimy w samochodach. Mała Esi zaczyna płakać ze zmęczenia, ja chyba też zacznę. Wracać do domu? Szukać dalej? Nadal leje jak z cebra.
 
Cóż, w takim razie wracamy. Mam wisielczy humor. Niebo powoli się rozpogadza, ale moje myśli wręcz przeciwnie. Do głowy wpada jedno po drugim:
 
Koniec, tyle wysiłku na nic.
 
Zawsze tak jest.
 

Szczyt szczęścia

Zupełnie niechcący zrobiliśmy kolejne kółko. Nagle wzrok wyławia z oddali biało-brązową tablicę: Wieżyca – 500 m. Zwalniamy. Skręcać? Próbować jeszcze raz? Chwila wahania.
 
Skręcamy. Jesteśmy na miejscu.
 
Parkujemy obok siebie i przybijam z mężem naszą staromodną piąteczkę.
 
Na Wieżycę jeszcze nie weszliśmy, a czuję się, jakbym zdobyła całą Koronę Kaszub (gdyby taka istniała). Nie straciliśmy nadziei, że w końcu się uda:
 
Znaleźć szlak.
 
Spełnić marzenie.
 
Być razem, gdy leje i jest pod górkę.
 
Na szczyt weszliśmy bez deszczówek, a nasze trzylatki dzielnie wdrapały się na wieżę. Zadowolenie dzieci i piękne widoki były wisienką na tym rodzinnym kaszubskim torcie.
 
Z góry dobrze było widać, że wszystko jeszcze przed nami.
 
 

Chcesz sprawdzić, co widać z Wieżycy? Przeczytaj kilka wskazówek:

1. Jeśli jesteś wytrawnym podróżnikiem znajdziesz szlak bez problemu, jeśli nie – dopytaj miejscowych o drogę 😊
 
2. Przygotuj się na to, że parking przy wejściu na szlak jest płatny, podobnie wstęp na wieżę widokowa na szczycie (można płacić gotówka i kartą).
 
3. Na Wieżycę możesz się wybrać z wózkiem dziecięcym – nasz bliźniaczy wózek wjechał bez problemu. Młodsze dzieci mogą wejść spacerkiem – nam zajęło to kilkanaście minut.
 
4. Zimą na Wieżycy działa stok narciarski, latem można skorzystać z innych atrakcji: zorbing, zjazd na trójkołowcu czy mountainboardzie – więcej na stronie http://wiezyca.pl/
 
5. Bądź czujny – może się okazać, że ta mała góra oznacza wielką wyprawę 😊
 
 
 

Autor: Agnieszka Marcinkowska

Z zamiłowania – żona jednego męża i mama dziewięciorga dzieci. Z rozsądku – polonistka. Wierzy, że na początku było Słowo.
 
 
 

 
 
 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *