Jestem mistrzynią w zaczynaniu od nowa
Kiedy miałam 14 lat, mój świat runął jak domek z kart
Zaczęłam wspinaczkę po życiu.
Trwała o każdy dzień za długo.
Przez wiele lat, każdego dnia pytałam: dlaczego ja?
Nikt nigdy mi nie opowiedział.
Czułam się opuszczona nawet przez Boga.
Z trudem skończyłam szkołę i to nie dlatego, że miałam problemy z nauką.
Drugą klasę szkoły średniej powtarzałam.
W klasie maturalnej na miesiąc trafiłam do szpitala.
Do matury przystąpiłam tylko dzięki uporowi mojej mamy i siostry.
Mnie już nie zależało.
Uleciała ze mnie cała wiara w to, że coś się zmieni.
Zdałam, ale dopiero po roku zaczęłam studia licencjackie.
Na drugim roku, tuż przed końcem czwartego semestru, musiałam zrobić przerwę.
Nie przystąpiłam wtedy do egzaminów, więc powtarzałam semestr.
Na tych studiach usłyszałam od wykładowcy, że lepiej będzie, jak zajmę się czymś innym niż studiowanie, bo się do tego nie nadaję.
Przyznam, że wierzyłam w to dłużej niż chwilę…
Studia ukończyłam, a zaraz po nich kolejne.
Tym razem obyło się bez przerw, ale nie bez przeszkód.
Po studiach magisterskich zaczęłam doktoranckie.
Na drugim roku trafiłam do szpitala, a później zaczęłam rehabilitację.
Niedowierzanie:
teraz, kiedy już wszystko sobie poukładałam?
Wyglądało to jak żart, a działo się naprawdę.
Podczas rocznego urlopu zdrowotnego załamałam się.
Studiów doktoranckich nie ukończyłam, pracy nie napisałam.
To tylko wycinek historii.
Historii, którą kiedyś chciałam wymazać z pamięci.
A dzisiaj? Co robię?
Dzisiaj trwa moje drugie podejście do życia.
Bez żalu patrzę na to, co minęło.
Czego już nie robię?
Nie zadaję pytań.
Nie rozdrapuję zagojonych ran.
Co myślę?
Dziś wiem, że Boga nie było obok.
On mnie niósł na rękach.
Zsyłał mi dobrych ludzi i chronił.
Dopiero po latach zobaczyłam, że moje życie wyglądało jak plan.
Wiem, że nie robiłabym teraz tego, co kocham.
O czym nie myślę?
Nie myślę o tym, ile straciłam.
Nie zastanawiam się, gdzie byłabym, gdyby nie choroba.
O czym nie marzę?
O podróży w czasie i przeżyciu wszystkiego raz jeszcze, tym razem w zdrowiu.
A o czym marzę?
O tym, żeby moje życie było dobre i długie, bo mam jeszcze tak wiele do zrobienia.
Co zabrała mi choroba?
Dni liczone w latach.
Normalny start w dorosłość.
Wspomnienia.
Nie wracam do tego czasu.
Co choroba mi dała?
Przesunęła moją granicę strachu.
Nie boję się nie mieć.
Nie boję się zmian, bo choć są trudne, to kojarzą mi się z drogą ku lepszemu.
Jestem mistrzynią w zaczynaniu od nowa
Robiłam to wiele razy.
Nie umiem się poddawać.
Wciąż zamierzam zrobić doktorat.
Zrozumiałam znaczenie słów.
Wiem, że mogą połamać czyjeś życie lub je uratować.
Zawsze daję z siebie więcej.
Może dlatego, że wszystko co mam, przyszło z takim trudem?
Od kilku lat noszę w sobie pragnienie dawania innym nadziei
Ten tekst jest pierwszym krokiem w tę stronę.
Dlatego, jeśli jest Ci ciężko, albo masz za sobą trudną przeszłość, na wspomnienie, której drżysz, zmienia się smak w Twoich ustach i czujesz wszechogarniającą ciemność, chcę Ci coś powiedzieć:
Nie ma takiej mocy, której nie skruszy nadzieja – Twoja lub innych.
Twoje przekleństwo może stać się Twoim błogosławieństwem.
Jeśli ktoś Ci mówi, że się do czegoś nie nadajesz, uwierz mi, że w 99% się myli.
Trudności mogą Cię zatrzymać, ale nie powstrzymać.
Przyjdzie czas, że zaczynanie od nowa będzie Ci się kojarzyć tylko z nauką nowych umiejętności.
Nie wierzysz w to?
Ja też nie wierzyłam, a dziś jestem szczęśliwa i spokojna.
Moje życie zostało ulepione z gliny, która kiedyś była zwykłym błotem.
ZADANIE DLA CIEBIE
Przypomnij sobie wydarzenie, które Cię zatrzymało lub powstrzymało przed czymś.
Czy teraz, z perspektywy czasu uważasz, że wyszło Ci to na dobre?
Może coś, co zniszczyło Twoje plany i marzenia, później okazało się najlepszym, co mogło Cię spotkać?
Autor: Dominika Śliwa
Copywriterka. Nic jej tak nie wzrusza jak dobre i mądre słowa. Uważa, że pisanie było jej… pisane.
Zapraszam na https://dominikasliwa.pl/
Jedna odpowiedź
Nie przepychają granicy strachu. Zepchnij strach za horyzont.