Czy musisz być magistrem teologii, żeby przekazać dziecku wiarę?

DrugiePodejscie.pl | Portal dający nadzieję

Czy musisz być magistrem teologii, żeby przekazać dziecku wiarę?

13 sierpnia 2021 Duchowość Wychowanie 0

Przykład 1: podejście dziecka […i rodzica]

 
Znam rodzica, który miał problem z pytaniami dzieci.
 
Zwłaszcza z tymi dotyczącymi Boga, wiary i szeroko pojętej duchowości.
 
Dzieci potrafiły jednym pytaniem postawić go pod ścianą.
 
Pytały bardzo konkretnie. I oczekiwały konkretnej odpowiedzi.
 
Przyparty do muru uśmiechał się niezręcznie.
 
Z twarzą pokerzysty starał się odwrócić uwagę dziecka.
 
“Skąd to pytanie?”
 
 
 
W ten sposób chciał dać sobie więcej czasu na namysł.
 
Udawał, że skrywa gotową odpowiedź.
 
W jego głowie układały się traktaty teologiczne o Bogu.
 
Tylko, że czterolatkowie nie potrzebują teologii.
 
 
 
Można by pomyśleć:
 
“Co to za rodzic, który nie wie co odpowiedzieć czteroletniemu dziecku”?
 
Co powiedzieć małemu człowiekowi o świecie, którego nie widać?
 
I to tak, żeby zobaczył go oczami wiary?
 
 
 
Z czasem dziecięce pytania stawały się dla rodzica jak małe próby wiary.
 
Jak drobne wyzwania, polegające na zwykłym szukaniu odpowiedzi.
 
Prostej odpowiedzi, którą zrozumie czterolatek.
 
 
 
Dziecko chciało zaspokoić swoją naturalną ciekawość.
 
Rodzic pomyślał, że wykorzysta okazję.
 
Postanowił zaciekawić je jeszcze bardziej.
 
 
 
Przecież rodzice nie zawsze muszą mieć gotową odpowiedź na wszystko.
 
Czasami warto poszukać jej razem z dzieckiem.
 
“A jak myślisz?” – zapytał rodzic.
 
I przysłuchiwał się, jak zaskakujące mogą być odpowiedzi dzieci.
 
 
 

Przykład 2: podejście nastolatka […i nauczyciela]

 
Znam nauczyciela, który miał problem z buntem nastoletnich uczniów w klasie.
 
Zwłaszcza z buntem, dotyczącym kwestii wiary i Boga.
 
Młodzi ludzie na każdym kroku udowadniali mu śmieszność wiary.
 
Jeden z uczniów zadawał wulgarne pytania. Inni czuli się tym zgorszeni.
 
Wszyscy jednak czekali na reakcję nauczyciela.
 
 
 
Belfer chciał wyglądać na pewnego siebie.
 
Oparł ręce na biurku.
 
W ten sposób nie było widać jego roztrzęsionych rąk.
 
W teorii wiedział co robić.
 
Przecież uczył się tego na studiach.
 
W praktyce – bił się z myślami.
 
 
 
Rzucał najlepszymi argumentami, jakie przychodziły mu do głowy.
 
Chciał być tak bardzo przekonujący, że nikt mu nie wierzył.
 
Można by pomyśleć:
 
“Co to za nauczyciel, który nie potrafi dotrzeć do młodych?
 
Z postawy nastolatka wyczytywał krótki komunikat:
 
“I tak mnie nie przekonasz!”
 
 
 
Jak pokazać młodemu człowiekowi sens wiary?
 
I to w taki sposób, żeby sam był o tym przekonany?
 
Nikogo do niczego nie zmuszając?
 
 
 
Tym razem nie wiedział co odpowiedzieć.
 
Nastolatek chciał potwierdzenia wpojonych zasad.
 
Potrzebował zmierzyć się z wątpliwościami.
 
 
Nauczyciel nie rezygnował.
 
Z każdej kolejnej lekcji wynosił cenną naukę.
 
Coraz lepiej poznawał swoich uczniów i siebie.
 
Przecież nie zawsze trzeba od razu wszystko wyjaśnić.
 
Czasami wystarczy zaczekać, aż wiara młodego człowieka dorośnie razem z nim.
 
 
 
“Dziękuję za każdą lekcję z panem”.
 
Takie słowa nauczyciel usłyszał na koniec ostatniej klasy.
 
Wypowiedział je uczeń, który najbardziej zachodził mu za skórę.
 
 
 

Przykład 3: podejście osoby dorosłej […i teologa]

 
Znam teologa, który miał problem z przekazaniem radości wiary.
 
Zwłaszcza dlatego, że miał głowę spuchniętą od ogromu posiadanej wiedzy.
 
Znajomi zadawali mu pytania dotyczące Boga.
 
Inni prosili o radę w kwestii małżeństwa.
 
Pomagał, chociaż sam czuł się jak oszust.
 
Teolog wiele wiedział, jednak wciąż niewiele rozumiał.
 
Cała posiadana wiedza nie dawała szczęścia.
 
 
 
Kiedyś w jednej z książek przeczytał słowa papieża:
 
My, chrześcijanie, mamy taką twarz, jakbyśmy dopiero co wrócili z pogrzebu.
 
Teolog potrafił bronić wiary.
 
Jedyne czego mu brakowało, to radość.
 
Można by pomyśleć:
 
“Co to za teolog, który nie ma w sobie radości?
 
Wystarczyło rozejrzeć się dookoła.
 
Wielu jego wierzących znajomych było smutnych.
 
 
 
Dlaczego tak trudno pokazać radość wiary?
 
Wypisać ją na twarzy?
 
I to tak, żeby zarażać nią wszystkich wokół?
 
Te pytania nie dawały mu spokoju.
 
Człowiek dojrzały chciał potwierdzenia sensu, radości wiary w jego codzienności.
 
 
 
Teolog zaczął godzić się na swoją zwyczajność.
 
Nie zawsze trzeba robić wielkie rzeczy.
 
W ten sposób budował swoją wielkość, dzień po dniu.
 
Przecież życie składa się w większości ze zwykłych dni.
 
Każdy z nich jest dobry, żeby zacząć na nowo.
 
Uśmiechnąć się, mimo trudności.
 
 
 
Ktoś zapytał: “Tylko gdzie w tym wszystkim jest Bóg?”
 
Teolog postawił inne pytanie.
 
Jeśli nie dostrzegasz małej radości dnia, jak znajdziesz wielką radość, której szukasz?
 
 
 
POST SCRIPTUM
 
Na koniec chcę Ci coś zdradzić.
 
Dość ogólnie opisałem etapy rozwoju wiary człowieka.
 
Dziecka, nastolatka i osoby dorosłej.
 
Przedstawiłem je w kontekście trzech ról.
 
Rodzica, nauczyciela i teologa.
 
Wszystkie powyższe przykłady są o mnie.
 
 
 

Dlaczego Ci o tym piszę?

 
Bo potrzebowałem być dzieckiem, nastolatkiem i osobą dorosłą.
 
Potrzebowałem być teologiem, nauczycielem i rodzicem.
 
Żeby zmienić perspektywę dziecka na rodzica.
 
Żeby wiara dojrzała.
 
 
 

Jak przekazać dziecku radość wiary?

 
Dzisiaj nadal miewam wątpliwości.
 
Nadal zadaję pytania.
 
Wiara jest czymś niezwykle dynamicznym.
 
Moi znajomi to w większości niewierzący.
 
Jestem w stanie wskazać bardziej pobożnych nauczycieli ode mnie.
 
Moje dzieci i uczniowie nauczyły mnie o Bogu więcej, niż studia teologiczne.
 
(Nie umniejszając uczelni, na którą uczęszczałem).
 
 
 
Dzieci nie potrzebują teologów i nauczycieli w domu, żeby przekazać im wiarę.
 
Potrzebują rodziców.
 
Najlepszą apologią, jaką rodzic może napisać dziecku, jest radość życia wiarą.
 
 
 

Checklista:

 
1. Czy dajesz dziecku możliwość samodzielnej odpowiedzi na pytania dotyczące wiary?
 
2. Czy próbujesz być zbyt przekonujący lub wszechwiedzący w kwestiach wiary?
 
3. Czy szukasz odpowiedzi na swoje własne pytania i wątpliwości?
 
 
 

Zadanie na krótszą chwilę dla Ciebie:

 
Gdy dziecko zada Ci pytanie dotyczące wiary, zapytaj: “A jak myślisz?”
 
 
 

Zadanie na dłuższą chwilę dla Ciebie:

 
Przeczytaj adhortację papieża Franciszka Evangelii Gaudium.
 
 
 

Strona, którą warto odwiedzić:

 
https://porawstawac.pl/

 
 
 

Autor: Paweł Bieńkowski

Nauczyciel, przedsiębiorca i copywriter w jednym. Polski rap miał duży wpływ na to, kim jest obecnie. Nie lubi obnoszenia się tytułami. Codziennie walczy z własnym perfekcjonizmem. Co jakiś czas zaczyna od zera.
 
 
 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *