„Moje choroby pomału stają się moim błogosławieństwem”

DrugiePodejscie.pl | Portal dający nadzieję

„Moje choroby pomału stają się moim błogosławieństwem”

5 sierpnia 2021 Zdrowie 3


Mam ciekawe i wyjątkowe życie.
 
Patrzę bowiem na świat z dwóch skrajnie różnych perspektyw.
 
 
 
Z jednej strony zajmuję się osobami chorymi, doradzając im w ich leczeniu.
 
Tłumaczę, jak dawkować lekarstwa, szukam interakcji i wykluczam szkodliwe połączenia z innymi lekami albo dietą.
 
Jest też druga perspektywa, dużo bardziej wymagająca, niż pierwsza.
 
 
 
Znam niemoc ciała, gdy mnie zawodzi w najmniej oczekiwanym momencie.
 
Znam niemoc ducha, kiedy już nie mam siły na kolejny dzień leczenia i zwyczajnie chciałabym się poddać.
 
Znam ból przywiązania do szpitalnego łóżka, gdy człowiek jest całkowicie zależny od personelu oddziału i odarty z jakiejkolwiek intymności.
 
Znam strach o dzieci w moim łonie. Będąc w ciąży nigdy nie miałam gwarancji, że moje choroby nie wpłyną na rosnące pod moim sercem córki.
 
Znam bunt przeciwko Stwórcy, że właśnie mnie ukarał chorobą.
 
Znam pokusę użalania się nad sobą.
 
Znam lęk o przyszłość, w jakim stanie będę za pięć, może dziesięć lat? Czy będę jeszcze wtedy żyła? Co wtedy będzie z moją rodziną?
 
Znam smak porażki, gdy walczę o dobre wyniki badań i… jest coraz gorzej.
 
Znam irytację, zmęczenie i bezsilność, gdy przychodzi mi czekać pół dnia pod gabinetem lekarskim albo gdy walczę z absurdami systemu opieki zdrowotnej.
 
Znam dobrze ciemną dolinę, zwaną nieuleczalną chorobą przewlekłą.
 
 
 
Ta druga perspektywa daje mi jednak niespotykane bogactwo.
 
Z biegiem lat coraz bardziej mogę się podpisać pod tym, że moje choroby pomału stają się moim błogosławieństwem.
 
 
 
Gdybym była zdrowa, nie miałabym tyle serca do chorych, którym pomagam w pracy.
 
Gdybym była zdrowa, nie mogłabym się nauczyć mądrej miłości do siebie samej.
 
Gdybym była zdrowa, nie miałabym w sobie tyle uważności i odwagi do stanięcia w pokorze.
 
Gdybym była zdrowa, najprawdopodobniej zatraciłabym się w pracy i przegrałabym relację ze swoją rodziną.
 
Gdybym była zdrowa, nie wiedziałabym gdzie najlepiej szukać nadziei.
 
Że nie moją siłą i mocą, ale siłą płynącą z Boga mogę przeżyć jeden następny dzień.
 
Potem kolejny, i jeszcze jeden, i tak stopniowo dni zmieniają się w miesiące, a miesiące w lata, a ja nadal trwam w coraz większym zdumieniu i wdzięczności za moje życie takie, jakie jest.
 
Wreszcie gdybym była zdrowa, być może nie odkryłabym pewnego dnia, że zostałam obdarowana jednocześnie we wszystko, co pozwala mi w moich chorobach wieść życie pełne miłości i pokoju serca.
 
Ale to już opowieść na kiedy indziej.
 
 
 
A jakie jest Twoje podejście do przeżywania choroby?
 
 
 

MIKROĆWICZENIE

 
Spróbuj dziś rano przy śniadaniu nie narzekać na swoje dolegliwości.

 
 
 

Autor: Dorota Cieślak

Żona i mama trzech córek; farmaceuta i kierownik apteki. Próbowała być florystą, ale jej nie wyszło. Teraz wraca do pisania. Jest redaktorem jednego z portali o lekach dla pacjentów oraz blogerem brawurowo piszącym o historii medycyny i farmacji. Introwertyk do kwadratu: cicha na zewnątrz, ale co się w tej głowie kotłuje…! Miewa specyficzne poczucie humoru i nie waha się go używać.
 
www.historiewpigulce.pl
 
 
 

 

3 komentarze

  1. Paulina pisze:

    Piękna, poruszająca historia .

  2. Alicja pisze:

    Tekst niezwykły i piękny. Dziękuję.

  3. Babka pisze:

    Piękne to co piszesz, czujesz.
    Daje do myślenia.
    Dziękuję

Skomentuj Babka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *